Tututu tu tuduuu! (fanfary)... No. To ja już wiem :) Ale nie tak prędko, chyba każdy niedoświadczony, udający poetyckość blogopisownik wie, że mając w ręku narzędzie wyczekiwania odbiorców, powinnym krokiem jest najpierw odpowiednio zbudować napięcie. No i tak: w mojej skromnej
zabawie wzięło udział sympatyczne i kameralne siedmioosobowe grono. Za udział i wszystkie ładne zestawienia kolorystyczne pięknie dziękuję (jak już wspominałam - ja to naprawdę genialny pomysł miałam, coby o te kolory prosić!) i przedstawiam skromny mój proces losowania: maszyna losująca powstała dziś rano, została zamieniona jednak z wspomnianego kapelusza (właściwie, to już zaczynając rozdawajkę wiedziałam, że ja przecież nie posiadam kapelusza; nie wiem gdzie ja wtedy pływałam pisząc) na skromną glinianą miseczkę. A w losowaniu pomagała gałązka z lasu i brocha towarzysząca. A zatem, konkrety! Drogą sprawiedliwego oddania wyniku w przypadkowość prawdopodobieństwa działającą za pośrednictwem moich rąk, ogłaszam radośnie wszem i wobec, że brocha wędruje dooo... (drugie fanfary mile widziane) .... do
Sylwii B! Tym samym proszę Sylwię o kontakt mailowy na zwykly-cz at wp.pl, a brocha czym prędzej powędruje we wskazane miejsce :)
A jeśli którakolwiek z pozostałych sześciu uczestniczek miałaby ochotę na coś ze
sklepiku, to w ramach fantu pocieszenia ręczę 20% zniżki na dowolny produkt :)
No i wspomnę jeszcze o kolejnej przemiłej akcji,
Sabina Anna wspomina równie przemiły zwyczaj pisania listów (żywych i papierowych!) i z tej okazji (motywująco chyba! ) postanowiła dać troszkę siebie w postaci ręcznie robionej papeterii. Zajrzyjcie!