24.06.2015

Ponurak

Pierwsza dobra wiadomość jest taka, że przestałam się obijać z filcowaniem. Druga, że do tego dołożyłam jeszcze krepowanie. Pierwsza mniej dobra zaś - światło jest na tyle parszywe*, że po pokoju lata mi zbyt mało lumenów, by sensownie zobrazować owoce czynności drugiej (a owoce duże!). Być może świetlny łaskawca poda swoją słoneczną rękę w najbliższym czasie i pozwoli wnętrza pstrykać, ja tymczasem pokazuję nową brochę-ponuraka. Tylko oczy na brązowo, a nie żółto świecą.


*Zrobiło mi się w życiu na tyle sentymentalnie, by znów sięgnąć po Harry'ego Pottera, stąd tu potterowe wtręty w postaci parszywków (Parszywków właściwie!) i syriuszowego, kudłatego ponuraka.