22.06.2014

Łososie są w sosie

Postanowiłam tym razem nie zawieść, powrócić na poprawne drogi, i przedstawić w niedalekiej przyszłości
coś, co zapowiadam.
I oto jest! Broszka z tych mniejszych, co skromnie błyskają małymi koralowymi okami,
ale nie chcą się nadwyraz narzucać. Zarzuciłabym tutaj jeszcze jakąś metaforę banalną acz ładną, że te granatowe koraliki  to z nocnym niebem coś, ale może lepiej nie zaryzykuję. Bo jeszcze znów narażę się na taki fail jak poprzednim razem :)


20.06.2014

Pada(m)

Zerwana z łańcucha studenckich obowiązków, po tym jak spałam bardzo długo, wykończyłam już prawie trzy broszki i wciąż mam chęci na kolejne. Znów też stwierdzam, że najlepiej szyje się spontanicznie, i to koło drugiej
w nocy. Choć na zdjęcia trzeba wtedy czekać do poranka - a o poranku można zastać chłodny deszcz, który skutkuje tak specyficznie miękkim światłem i zamgleniem, jakie widać na zdjęciach*.

*chociaż może lepiej sprawdzę, być może mam upaprany obiektyw ;)
UPDATE: po dłuższym zatrzymaniu się nad tą bardzo intrygującą kwestią deszczowego światła, muszę odrzucić wszelkie romantyczne i mistyczne nieco wizje. Wczoraj sobie żartowałam, dziś stwierdzam: ja naprawdę miałam upaprany obiektyw :D Efekt ten widać na ostatnim zdjęciu.

14.06.2014

Szyję z czasem*

Biorąc pod uwagę różne wcześniejsze zapowiedzi całkiem słusznym jest mi nie ufać, ale - powracam niedługo!


* Załóżmy, że każdy, kto spogląda na ten tytuł, od razu widzi w głowie, że to parafraza wyrażenia 'walczę z czasem'