25.01.2014

Herbata

Herbata to dla mnie właściwie nie sam napój. Herbata to określenie jakiejś krótkiej chwili dnia, momentu,
w którym można usiąść, odetchnąć, ogrzać ręce i spojrzeć za okno zachwycając się pięknem stworzenia. Herbata to dla mnie synonim życia slow, więc i trochę cofnięcie się do przeszłości, kiedy to damy nosiły okazałe suknie, każdy napój i posiłek był celebrowany, a kontaktowano się tylko listownie. Stąd też moja herbata na grochowe wyzwanie jest sypana ("nasza kultura nie dość, że herbatę parzy z torebek ekspresowych, to jeszcze je dusi, by się prędzej wyparzyły") i przechowywana w retro pudełku, a z pod spodu zaś nieśmiało wyglądają piękne koperty, które, ku mojej ogromnej uciesze, co jakiś czas podsyła mi Basia. To jest ten aromat. To jest ta chwila!



6 komentarzy:

  1. ale się rozmarzyłam... i idę zaparzyć pyszną zieloną ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako zdeklarowana Herbaciara... również uwielbiam ten moment... zaparzania... jej zapachu... ;-))
    Piękne ujęcie ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, samo zaparzanie już jest relaksujące. Dziękuję! :)

      Usuń
  3. Ja bez herbaty żyć nie potrafię. Mam pełną szafkę tych torebkowych i pełen parapet tych sypanych, ale tak ładnej retro puszki to tam nie znajdziesz ;). Zdjęcie nadawałoby się na pocztówkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. śliczne zdjęcie! ja uwielbiam sypaną herbatkę :) zieloną i owocową czasem kupuję w torebkach ale wolę zdecydowanie tą sypaną hihi :) dzieki za wzięcie udziału :) buziaki :)

    OdpowiedzUsuń