Proszę Państwa, oto śledź. Przypłynął ze źródła w dalekich internetach: to tam zobaczyłam podobnego śledzia i wiedziałam, że koniecznie muszę takiego mieć, choć za Chiny nie potrafię teraz tego źródła znaleźć (czyżby 'wzorowy' śledź odpłynął?). Jest stworzeniem wesołym i widzi tylko swoją kolorową stronę, takiż z niego śledź-optymista! Z zamysłu miał też posiadać niemałą rodzinkę w różnych kolorach.
I niewątpliwie będzie ją miał. Biorąc pod uwagę jednak, że stworzenie tego stworzonka zajęło mi ponad rok, całej gromadki można się spodziewać za jakieś... pięć lat. Ale jak mówią - cierpliwość popłaca.
Przy okazji chwalę się, jakie ładności (razem z dwoma innymi, równie ładnymi kolczykowymi parami) dostałam od Oli z Lexie's Art, w ramach wymianki. Teraz mam już pięć oczu i gdy zostanę babcią, to z pewnością będę lepiej widzieć.
urocza rybka ;d
OdpowiedzUsuńI ja i śledź dziękujemy :>
UsuńHa ha ha = będziesz wszystko dobrze widziała ;-)
OdpowiedzUsuńA śledź fantastycznie się prezentuje!
Zdecydowanie, i to dzięki Tobie! :)
UsuńDziękuję!
Jak te śledzie takie oporne w rozmnażaniu, to chyba musisz im jakieś wspomagacze zaaplikować i wziąć się do roboty, bo jest mega sympatycznym stworkiem :D
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, muszę tylko poeksperymentować co na nie, skubańce, działa :)
UsuńSuper rybka! :)
OdpowiedzUsuńHaha świetne! Tak się zastanawiam, jak odbiera je rozmówca osoby, która ma takie oczy w uszach. Rozmowa "w 4 oczy" nabiera wtedy nieco innego sensu :D
OdpowiedzUsuń