Czy ktokolwiek pamięta jeszcze mój wyzwaniowy wianek? Ukłuciem do jego stworzenia była brocha, na której eksperymentowałam z ceramicznym szkliwionym kaboszonem, którego widok skutecznie zaspokoił moje prawie całe potrzeby estetyczne. Kombinowałam tam też z sutaszowym oplotem stworzonym w taki sposób, że każdy osobnik zajmujący się sutaszem z pewnością spadłby z krzesła, gdyby tylko poznał moje jego tajniki. Koniec końców wszystko skrupulatnie wykończyłam i broszka nie musiała aż nadto dowyglądowywać*. Teraz do tego motywu powracam i proponuję podobną brochę w odmiennych kolorach - morską zieleń zastąpiłam granatem,
a na tło znów przypłynęły łososie.
a na tło znów przypłynęły łososie.
* znów skłaniam się do historii - słowotwór Agnieszki Chylińskiej z 2008 roku, gdzie na półfinałowy występ zespołu Audiofeels Agnieszka skomentowała, że śpiew był tak czysty, że chłopacy "nie musieli dowyglądowywać". Ku mojemu zdziwieniu, internet nie jest zasobny filmik z tego występu.
Zachwyciła mnie ta broszka! Kojarzy mi się z jakąś głęboką, tajemniczą kopalnią, w której małe krasnale robią takie cuda! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspaniały komentarz na moim blogu. Uwielbiam Kieślowskiego i Niebieski, więc sprawiłaś mi ogromną radość nawiązując do tego w Twoim komentarzu! :)
Ojojoj! A mnie szalenie miło jest, kiedy mówisz o tych swoich kwiecistych skojarzeniach. Ale to dodaje człowiekowi otuchy :) Dziękuję!
UsuńOoo, dziękuję, to miłe, że ktoś mówi o moich skojarzeniach, że są kwieciste! :) I że dodają otuchy! :)
UsuńI słusznie, że przypłynęły (przybyły, nawiedziły...), barwa jest przepiękna. Dobrze komponuje się z błękitami, tworząc efektowną całości. Przypinałabym :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Też bardzo lubię te łososie, a tak długo nie zwracałam na nie uwagi. Dziękuję! Puenta powala :D Również pozdrawiam!
Usuń