Pewnego razu, gdy beztrosko spacerowałam po internecie, natknęłam się na trzy filcowe maki.
Stwierdziłam: one muszą być moje.
Eksperyment #2, czyli historia lubi się powtarzać. Tym razem również na czerwono, również filc (ale już bez cekinów), no i pomysł też internetowy, choć tylko odrobinę.
A malowane maki to moja akrylowa wersja miedziorytu Adama Półtoraka.
Pozdrawiam!
Widzę ostatnio gustujesz w czerwieniach ;). Naszyjnik wyszedł pięknie! Zapewno super się prezentuje po włożeniu :).
OdpowiedzUsuńZupełnie nie wiem co się ze mną dzieje - przecież ja nie lubię czerwonego! :D Dziękuję, Pietruszce również!
UsuńMi również bardzo się podoba. =) ma w sobie to "coś" ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że do mnie zajrzałaś :-) Zapraszam częściej :-)
OdpowiedzUsuńPiękne maki - zarówno naszyjnik jak i akwarelka.
Pozdrawiam
A bardzo mi miło, dziękuję! Będę zaglądać :)
Usuń