18.09.2015

Brocha, która już nie szlocha

Zbieram siły życiowe na jesień, tupię po miastach w poszukiwaniu ukrytych skarbów, kręcę się patrząc w niebo, skaczę na południe by przywieźć trochę piasku i - w końcu! - szyję kosmate twory! Broszka dzisiejsza zaczęła się robić dawno, dawno temu, za górami i za lasami, acz w międzyczasie jakoś w nią zwątpiłam. Teraz za to, jak spojrzałam na nią biedną i niedokończoną, uznałam, że to przykro trochę tak, no i tym dokończeniem wkraczam na poziom zintensyfikowania się na poziomie koralikowym i odparcia zasłyszanych szlochów. Obiecuję!


A na koniec, jako że mi miło, dołączam jeszcze bułę. Bywajcie!

2 komentarze: