Pierwsza dobra wiadomość jest taka, że przestałam się obijać z filcowaniem. Druga, że do tego dołożyłam jeszcze krepowanie. Pierwsza mniej dobra zaś - światło jest na tyle parszywe*, że po pokoju lata mi zbyt mało lumenów, by sensownie zobrazować owoce czynności drugiej (a owoce duże!). Być może świetlny łaskawca poda swoją słoneczną rękę w najbliższym czasie i pozwoli wnętrza pstrykać, ja tymczasem pokazuję nową brochę-ponuraka. Tylko oczy na brązowo, a nie żółto świecą.
*Zrobiło mi się w życiu na tyle sentymentalnie, by znów sięgnąć po Harry'ego Pottera, stąd tu potterowe wtręty w postaci parszywków (Parszywków właściwie!) i syriuszowego, kudłatego ponuraka.
Ponurak jak da mnie nie taki ponury ;). Cudne te Twoje broszki. ta również. Ma ona stonowane kolorki przez co do większości ubrań ją można przypiąć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
sart-world.blogspot.com
Pierwsza brocha na czarnym tle :) Dziękuję!
UsuńOka brązowe piękne są! ^^
OdpowiedzUsuńO! Czyli nie ja jedna uwielbiam kolor ich odblasku :>
UsuńPowiem tyle: nosiłabym!
OdpowiedzUsuń(Tymbardziej, że Syriusz jest moją najulubieńszą postacią z Harry'ego Pottera i nadal mam o niego żal do pani Rowling :<)
Ale milusio! :) Syriusza lubiłam ja też. :)
UsuńPonurak, ale z charakterem! :)
OdpowiedzUsuńo, czyli mogę chyba wnioskować, że jednak udało mi się odwzorować w niej pierwowzór Ponuraka. Ha! :D
Usuń